Byłam z córką na oddziale Pediatrii przez kilka dni. Co tam się działo to jest dramat. Wypunktuje teraz zarzuty;
- niemiła pielęgniarka/recepcjonistka, która nas przyjmowała. Rzucała ciągle komentarze na temat wagi mojego dziecka. Dodał, że sama jak top model nie wyglądała,
- sala nie była przystosowana do niemowląt: brak krzesełka do karmienia, przewijaka, jakichkolwiek zabawek; panował klimat głębokiego PRL, w którym prym wiodły łóżeczka wyglądające jak klatki. Jak zobaczycie stare zdjęcia z takimi metalowymi łóżeczkami z dziećmi w środku, to takie same są w tym szpitalu. Przypominam, że mamy XXI wiek,
- brak odpowiedzi na moje komunikaty, szczególnie dotyczące tego, co moja córka je i w jaki sposób,
- personel wchodzi na salę i się drze. Dosłownie pielęgniarka od samego wejścia rozpala jarzeniówkę dającą po oczach jak łuna po wybuchu atomówki w Hiroszimie i drze sie o coś. Ani ty się nie wyśpisz ani twoje dziecko,
- kuriera Glovo ci wpuszcza na salę, ale rodziny z rzeczami dla ciebie i dziecka już nie (xD),
- lekarze z wiedzą sprzed 50
Lat, ilu ja się tam głupot nasłuchałam, to klękajcie narody. Poczynając od krytykowania karmienia piersią po pół roku, bo „nie ma wartości”, kończąc na tym, że po jelitowe dziecko powinno jeść tylko kaszki ryżowe i rozgotowane ziemniaki. Nie weźmie jedną z drugą pod uwagę, że wtedy potrzeba najwięcej minerałów i witamin,
- pytania o to, czy młoda cokolwiek je, jak ma alergię na mleko i jajka. Nie, kuzwa, żyje powietrzem i żywi się energią słoneczną,
- jeśli mowa o jedzeniu, to było ono okropne i wyglądało obrzydliwie. Nie dziwię się, że dzieci tego nie jadły. Ale personel się dziwił xd ja osobiście na sam widok miałam ochotę puścić pawia. Wodnista kaszka ryżowa, jakieś ziemniaki pływające w wodzie udającej sos i mięso z mortadeli. Plus kanapka z szynką z biedronki za 1,20zl i dżemem tym najtańszym. I to wszystko dla niemowlaka.
Plus za miłe pielęgniarki. Niektóre były fajne i mała chętnie z nimi współpracowała lub po prostu je zaczepiała.
pokaż więcej...