Pragnę wyrazić wdzięczność i szacunek dla lekarza Olgi Berezy za pełną zaangażowania opiekę nad moim bratem w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym.
Dzięki jej empatii, determinacji i poświęceniu, mimo wielu ograniczeń systemowych i trudności organizacyjnych, mój brat otrzymał opiekę, która wykraczała poza rutynowe standardy.
Pani Olga nie ustawała w podejmowaniu działań, szukaniu rozwiązań i walce o poprawę jego stanu zdrowia – również wtedy, gdy brakowało wsparcia ze strony innych ogniw systemu.
Chciałabym również podkreślić, że funkcjonowanie tej jednostki wymaga wielu zmian i usprawnień w zakresie zarządzania, ponieważ obecnie lekarze często mają związane ręce i nie są w stanie w pełni realizować swoich kompetencji ani potrzeb pacjentów.
Dziękuję za obecność, profesjonalizm i serce włożone w każdy dzień opieki.
Pracownicy o dużych kompetencjach i co ważne dużej cierpliwości i zapale do pracy. Po za tym mili, empatyczni i dowcipni, dzięki czemu terapia przebiega w przyjemnej atmosferze, co więcej pozwala zapomnieć o bólu. Po rehabilitacji zauważyłam nie tylko poprawę mojego zdrowia,, ale także pozytywną zmianę w ogólnym samopoczuciu. To prawdziwi pasjonaci, którzy wiedzą co robią.
Słaby ten szpital, zupełnie nie wiem, po co to nazywać szpitalem. To jakaś przechowalnia połżywych ludzi. Kłaść się tam żeby się wyleczyć zupełnie mija się z celem.
Jestem wielomiesięcznym pacjętem oddziału wewnętrznego, którego ordynatorem jest R. Kołodziejczak. Nakłówał mi torbiele na wątrobie, do momentu jak nie wyszły komplikacje, w postaci olbrzymiej torbieli pod skórą na brzuchu. Mój stan jest coraz gorszy a on nawetblnie raczy wezwać chirurga czy kogo kolwiek kto pochylił by się nad moim problemem. Zwyczajnie wypią się na mnie. Dziękuje Ci doktorku
Na izbę przyjęć zawiozłem tatę z bardzo mocnym epizodem chorobowym, halucynacjami i zaburzeniami świadomości, zostaliśmy odesłani do domu bo rodzina jest przewrażliwiona :) na następny dzień powtórka ale inny lekarz na izbie wydał zupełnie inną opinię i tata został przyjęty - może tez był przewrażliwiony jak rodzina? Nie wiem :) W każdym razie na przepełnionym oddziale dostał łóżko i przez dwa miesiące nieskutecznie był leczony. Pani ordynator która tatę prowadziła nawet nie chciała przeprowadzić ze mną wywiadu rodzinnego a moje sugestie i prośby dotyczące leczenia, przewiezienia na oddział na którym są możliwości wykonania elektrowstrząsów -wynikające z mojej znajomosci ojca, jego trudnego przypadku i doświadczenia jego choroby - kwitowała słowami proszę nie podważać mojej wiedzy i praktyki lekarskiej. Podczas leczenia na oddziale załapał wiele dolegliwości somatycznych jak zapalenie nerek, prostaty, sepsa, anemia, siniaki na kolanach i rozcięcia na głowie wynikające z tego ze słaniając się na nogach chodził po oddziale i się przewracał… kto mu na to pozwolił? Gdy sytuacja zrobiła się bardzo niebezpieczna, bardzo poważna dopiero wtedy po dwóch miesiącach został przewieziony do kliniki, gdzie udzielono mu profesjonalnej pomocy przeprowadzono ze mną wyczerpującego wywiadu, codziennie byłem w kontakcie z lekarzem (tutaj raz w tygodniu na początku, pod koniec pobytu w Gorzowie częściej ale to dlatego ze sytuacja się pogorszyła). Fatalne odczucia i doświadczenia, trauma, miejsce które będziemy omijać szerokim łukiem, służba zdrowia w najgorszym wydaniu.
Mąż jest w szpitalu w Gorzowie Wlkp. na oddziale Neurologii. Opieka naprawdę rewelacyjna. Personel podziwiam, jest bardzo często przy łóżku chorego, bez wzywania i naprawdę widać dużą troskę. Wyżywienie jak na takie stawki super.