Spędziłem w tej szkole 8 lat - niestety chaos i zbyt duża presja to częsta codzienność, a poziom nauczania nie zawsze satysfakcjonuje. Atutem są jednak pani Aleksandra od polskiego, pan Jarek i pani Nina - cudowni pedagodzy, którzy naprawdę wspierają dzieci.
Bardzo dziwne metody nauki , wielokorotnie trzeba pytać żeby wyjść do toalety nawet w najgorszych sytuacjach . Świetlica porażka . Zmuszają uczniów do robienia prac plastycznych przez nawet 3 godziny i nie możesz nic kompletnie innego zrobić . Nie powiem że zmarnowałem 8 lat życia bo bardzo dużo się nauczyłem w tej szkole , lecz metody naukowe tej szkole są bardzo niepokojące i czasem nawet nienormalne ..
Miałem przez tą szkołę bardzo poważną depresję i jakbym nie miał pomocy od mojej kochanej dziewczyny to bym sobie nie poradził ze snami złymi z np że dostanę kolejny raz pod rok 7 jedynek z matematyki w ciągu 3 lekcji ..
Stanowczo odradzam wybór tej szkoły. Mój syn (uczeń piątkowy) spędził w niej 8 lat i z bliska obserwowałem stek paradoksów tej placówki. Przykładów działania przeciwko uczniowi i rodzicom mógłbym wyliczyć pewnie ponad 50, ograniczę się do kilku. Cierpkie i przykre są kontakty z Panią dyrektor szkoły. Pani ta działa w myśl zasady: rodzic to intruz. Sama utrudniała innym życie. Przykładowo osobiście wydawała finansowane z budżetu książki, które przysługują uczniom. Powodowało to, że rodzice z WSZYSTKICH klas I-VIII musieli ustawić się o 7.45 w kilkudziesięcioosobową kolejkę!
Nauczyciele uczący syna bili rekordy w braku myślenia. Nauczycielka muzyki robiła klasówkę z tego kto zasiada i w którym miejscu w orkiestrze. Nauczycielka angielskiego rozdawała kserówkę obejmującą stadia rozwoju motyla. W 4 klasie mój syn mógł dowiedzieć się, jak jest po angielsku CZERW!!! Z kolei nauczycielka geografii na sprawdzian z mapy poleciła nauczyć się najważniejszych rzek w Polsce. Dopytywana, które są najważniejsze, stwierdziła, że to te najgłówniejsze. Łącznie było tych rzek ponad 30. Dodam, że nie pokrywały się one z rzekami wskazanymi w podręczniku.
Nauczycielka matematyki poprosiła w czwartej klasie dzieci o dobrowolne przyznanie się, kto zapomniał odrobić pracy domowej, uczniowie przyznali się sami do tego błędu i natychmiast dostali jedynki.
Kilkakrotnie byłem też świadkiem lekcji prowadzonych online w czasie pandemii. Ich poziom był skandalicznie niski.
Zdaję sobie sprawę, że nauczyciele zarabiają za mało i być może nie są zbytnio zmotywowani do pracy, jednak w żadnej mierze nie usprawiedliwia to wszechobecnej w szkole złośliwości nauczycieli i ich arogancji w podejściu do ucznia i rodzica.
Na szczęście moje pozostałe dzieci uczone są już w innych placówkach oświatowych Zgierza, a wspomnienie Szkoły Podstawowej nr 12 mogę ograniczyć do wzdrygnięcia się na samą myśl o takiej "szkole".