STANISŁAW KULIŚ KAWIARNIA-RESTAURACJA JAMA MICHALIKA

5 ocen
Ewa Olszańska-Rok
20 maj 2025 12:52
Jama Michalika, to dla nas z mężem Miejsce szczególne! Przyjeżdżaliśmy tu jeszcze przed maturą... Teraz, po ponad pół wieku, znowu przyszliśmy w ten Zakątek niezwykle klimatyczny, pełny pamiątek i historii Krakowa na mały poczęstunek... I na chwilę refleksji nad upływem czasu... Doświadczyliśmy miłego zaskoczenia, że są w świecie sprawy constans! Miejsca (i sprawy!), które się nie zmieniają, trwają w swojej doskonałości i nie poszukują tanich środków osiągania popularności. Niech Takie Miejsca będą wieczne! Dziękujemy!
pokaż więcej...
Vita *****
23 kwiecień 2025 22:36
W Wielkanoc spacerowaliśmy z mężem po Plantach Krakowskich. Poczuwszy chęć odpoczynku i napicia się czegoś, natrafiliśmy na przytulne miejsce w samym sercu miasta.

Jego wnętrze przypominało muzeum: antyczne meble, obrazy na ścianach i eleganckie pianino tworzyły wyjątkową atmosferę. Jednak piękna pogoda skłoniła nas do wyboru letniego ogródka. Z naszego miejsca rozciągał się wspaniały widok: po lewej stronie, na końcu ulicy, majestatycznie wznosił się Kościół Mariacki, a po prawej widniała Brama Floriańska. Zamówiłam aromatyczne cappuccino, a mąż wybrał chłodne piwo.

Moje cappuccino okazało się nie tylko smaczne, ale i mistrzowsko udekorowane. Obsługa była uprzejma i uważna. Siedząc tutaj, obserwowaliśmy żywy przepływ turystów i mieszkańców miasta, co wcale nie przeszkadzało naszemu odpoczynkowi.

Zaskoczeniem było doliczenie do rachunku 4 złotych za obsługę.

Myślę, że na pewno tu wrócimy, aby nacieszyć się atmosferą w środku i dokładniej przyjrzeć się wnętrzu.
pokaż więcej...
Piotr Zadlo
10 luty 2025 21:21
Super klimat, piękny wystrój, relaksacyjna muzyka klasyczna leci z głośników, przy której nawet naleśniki nabierają wykwintności
pokaż więcej...
Konstancja B
30 styczeń 2025 20:40
Jama Michalika – dekadencka podróż kulinarna bez happy endu



Wchodząc do Jamy Michalika, przez chwilę poczuliśmy się jak bohaterowie młodopolskiej bohemy. Ciężkie zasłony, secesyjne lampy, ściany pełne groteskowych postaci i duszna atmosfera dekadenckiego Krakowa – wszystko obiecywało doświadczenie godne Zielonego Balonika. Niestety, gdy przyszło do jedzenia, ta podróż w czasie przerodziła się w spektakl absurdu, którego nie powstydziłby się sam Witkacy.

Sernik? Można by sądzić, że to hołd dla Stanisława Przybyszewskiego – suchy, sypki i melancholijny do granic możliwości, jakby składał się wyłącznie z twarogu i egzystencjalnego smutku. Tort orzechowy okazał się być metaforą młodopolskiego spleenu – zakalcowaty, bez wyrazu, mdły i pozostawiający po sobie gorycz, podobnie jak niespełnione marzenia artystów fin de siècle’u. A gorąca czekolada? Ach, toż to była zaskoczenie wieczoru, „słodki tryumf” w stylu kabaretu Zielony Balonik: kakao Quick (tak smakowało) z bitą śmietaną wprost z puszki, tak bardzo odrealnione, że aż groteskowe.

Zwieńczeniem tego tragifarsowego spektaklu był rachunek – doliczone 10% za obsługę aż 3 osób!!!, oraz szatniarz, który niczym dawny cenzor satyrycznych szopek oznajmił nam o o konieczności zapłaty 4 zł za przechowanie kurtek, jakbyśmy właśnie weszli na salony krakowskiej burżuazji.

Podsumowując – gdyby Tadeusz Boy-Żeleński miał okazję spróbować tych specjałów, zapewne napisałby nową wersję „Słówek”, w której zamiast satyry na krakowskich mieszczan znalazłaby się gorzka ballada o tym, jak z dawnego artystycznego azylu pozostał już tylko relikt przeszłości, kuszący dekoracjami, ale smakujący jak niespełniona obietnica.

Piękne miejsce, jakby artystyczne takie.
pokaż więcej...
Kaprysna
07 listopad 2024 07:00
Byłam tu ponad 30 lat temu i teraz ponownie weszłam. Inaczej pamiętałam to miejsce. Pamięć zawodzi. Wówczas w liceum to było takie miejsce gdzie trzeba było być. Pamiętało się jeszcze ciekawostki z lekcji polskiego i samemu chciało się to poczuć, dotknąć. To było coś! Teraz jakby pustawo, ciemno... Czas się zatrzymał chyba w momencie kiedy to otworzyli. Nie wiem, al kojarzyło mi się z zagraconym muzeum. Tak, wiem czepiam się, ale mój obecne odczucia są inne niż dawniej. Sama jestem inna. Co do jedzenia.. To torcik był pyszny i kawka również. Samo to potrafi skusić, żeby tam wrócić. . Ech dopadła mnie melancholia. Moim zdaniem błędem jest, że pierwsze pomieszczenie od ulicy jest puste. Myślałam, że jest zamknięte. Pewnie inni też tak myślą. Szkoda, bo samo jedzonko i obsługa jest dobre.
pokaż więcej...

Dodaj odpowiedź

Додайте думку про STANISŁAW KULIŚ KAWIARNIA-RESTAURACJA JAMA MICHALIKA

Ваша думка:
Пам’ятайте, що ваша думка відповідає нормам і якомога більш істотна – ми хочемо, щоб наші користувачі мали змогу – також завдяки вашому запису – дізнатися якомога більше про роботу в компанії STANISŁAW KULIŚ KAWIARNIA-RESTAURACJA JAMA MICHALIKA
reCAPTCHA
Повідомити відгук
Prześlij opinie o Nuzle.pl

Twoja uwaga została wysłana.

Uzupełnij treść wiadomości