Najgorsza Spółdzielnia z jaka się spotkałem. Z jakakolwiek awaria nie potrafią sobie poradzić, nie ma cieplej wody cały dzień, naprawa pradu w pionie trwa pół dnia, przez co w 10 piętrowym bloku starsi ludzie na górnych piętrach są uziemieni, już nie mówiąc o sytuacjach gdzie ktoś ma psa i musi z nim wyjść, a tu winda nie działa przez cały weekend. Domofon nie działa przez 4 dni? Tylko w tej spółdzielni.
W zarządzie są stare układowe dziady rodem z PRL, w samej spółdzielni głęboki PRL, palenie papierosów w gabinetach? Proszę bardzo, ploteczki i zbereźne teksty? Tylko tutaj.
A No i najważniejsze, jedyne czego możecie oczekiwać na czas to comiesięczne podwyżki czynszu.
PRZESTAŃCIE TERAZ GRZAĆ NA KLATKACH SCHODOWYCH. TRZEBA OTWIERAĆ OKNA, BO NIE MOŻNA ZNIEŚĆ TEMPERATURY NA KLATCE. ZANIM CZŁOWIEK WYJDZIE Z KLATKI, TO JUŻ JEST SPOCONY. TAK ZACZYNAJĄ SIĘ CHORÓBSKA. NASZE PIENIĄDZE TRZEBA WYWIETRZYĆ NA DWÓR, BO KALORYFERY SĄ ROZKRĘCONE NIEUSTANNIE NA MAKSA. ZABRALIŚCIE GAŁKI OD NICH I KLAMKI OD OKIEN. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE POWSTRZYMA TO BOHATERÓW OTWIERAJĄCYCH OKNA. Paraspółdzielnia obstawiona komunistyczną rodzinką. Pracują może przez minutę dziennie, gdy trzeba rano odkluczyć, a po południu zakluczyć drzwi od pokoju. Chodzą sobie załatwiać sprawy prywatne w godzinach pracy. CO CHWILĘ PODNOSICIE CZYNSZ, BO MUSICIE SOBIE PENSJE PODNIEŚĆ. Co to jest, żeby za kawalerkę płacić 700-1000 złotych czynszu? Za większe mieszkania 1000-1500 złotych?! Nie umieć obniżyć hurtowo kosztów przy takiej ilości mieszkań to już nieudacznictwo gospodarcze. Jesteście do niczego, ale po was to i tak spłynie jak po defekujących z gałęzi wprost na innych, niecywilizowanych czepiakach. Mam nadzieję, że kiedyś medycyna wynajdzie leki na głupotę, pierwsze zamówienie będzie dla was.
Drugi tydzień awaria gazu, na klatkach informacja potwierdzona przez gazownię, iż awarię powinien usunąć zarządca, czyli spółdzielnia Budowlani. Wielokrotne prośby o
Pomoc nie przyniosły skutku. Mieszkańcy wciąż pozostają bez ciepłej wody, a także możliwości korzystania z kuchenki. Mamy 21 wiek, a żyjemy jak w średniowieczu gdyż spółdzielnia umywa ręce . Dramat
Pracownicy Spółdzielni za biurkiem w siedzibie na Grunwaldzkiej siedzą chyba za karę. Jaka kolwiek prośba o wydanie dokumentu związanego z mieszkaniem/ udzielenie informacji powoduje na twarzy i w aparycji nie wiadomo jaki wysiłek. Może czas na wymianę pracowników, skoro Ci którzy siedzą na stołku od lat zapomnieli po co tam są lub warto aby Zarząd poinformował jak powinna wyglądać obsługa klienta w XXI wieku.