Najgorsze przedszkole do jakiego puściłam córkę. Pomóc nauczyciela darła jej się do ucha mocno gnębiąc córkę. Aktualnie córka od 2 lat chodzi do innego przedszkola i na nowo otworzyła się i jest wesołym dzieckiem. Z pogodnego dziecka w tym przedszkolu zrobili zamknięte w sobie i z leknione. W dodatku próbowali mi wmówić że moje dziecko jest autystyczne. Co oczywiście jest nie prawda. Pani logopeda wmawiająca że dziekco ma problemy z mowa Ale chwilę temu mówiła że dziekco przecież się do nich nie odzywa. Nie raz jak otworzyłam drzwi do sali krasnali to pani w blond włosach z grzywką darła się na dziecko. Nie przejmowała się jak stałam w drzwiach i patrzyłam na to. A Pani dyrektor No cóż twierdzi że nic się nie dzieje
Wbrew wszystkim złym opinią polecam gorąco grupę Krasnale a w szegolnosci P.Lucynkę( oczywiście wszystkie Panie cudowne ) Cudotworczynie o anielskich serduszkach i takiej samej cierpliwości.
Mój syn chodzi do tego przedszkola od niecałych 2 miesięcy. Pierwszy raz słyszałam że jak przedszkole jest czynne do 16 dziecko MUSI być odbierane co najmniej 15 minut przed bo Panie chcą o 16 wyjść. Byłam dwa razy pare minut przed 16 to usłyszałam że się SPÓŹNIŁAM Z PRETENSJĄ I PODNIESIONYM GŁOSEM !!! Dziś miałam sytuację że jechałam po syna ale utknęłam niestety w korku o czym poinformowałam 15 minut przed 16 że spóźnię się pare minut że względu na ogromny korek. Wbiegłam do przedszkola odrazu przepraszając i usłyszałam formie groźby od nauczycielki że jutro porozmawiam sobie z Panią dyrektor i ją to nie interesuje bo UWAGA to nie pierwszy raz kiedy się spóźniałam po syna ! Oszczędzę dalszej rozmowy bo to przekracza ludzkie pojęcie! nadmienię że chodzi o grupę Biedronki. I oczywiście nie mówię tu o wszystkich nauczycielkach bo są Panie które mają do tego powołanie i naprawdę są bardzo sympatyczne i nie stwarzają problemów.
Nie polecam tego przedszkola. Dla wyjaśnienia swojej opinii dodam, że chodzi o grupę młodszych dzieci. Najmłodszych. Sala dzieci mieściła się w byłej sali gimnastycznej. Do toalety dzieci ustawiały się w kolejce o wyznaczonych porach, nie na potrzebę.
Szczególnie niefajna okazała się Pani w czarnych włosach prawdopodobnie do pomocy. Zmuszała dzieci do jedzenia krzykiem. Nie pozwalała nawet zostawić skórki z winogrona na talerzu. Dziecko poszło zadowolone… po kilku dniach przechodząc koło tej placówki reagowało płaczem. Uważam, ze przedszkole powinno zachęcić dziecko do uczęszczania w takie miejsca. Niektórzy po prostu nie nadają się do pracy z dziećmi. Gdyby moje dziecko wyznało mi problem szybciej, sprawę starałabym się zgłosić wyżej. Dziecko chodziło dwa tygodnie, później zostało przeniesione do innej placówki w Koźlu, która była strzałem w dziesiątkę.