Swoją gawędę chciałbym rozpocząć od wspomnienia, że niestety sam chodziłem kiedyś do tej szkoły przez dwa lata.
Moja klasa liczyła przeciętnie 16/17 osób bo dużo osób przez te dwa lata przychodziło i odchodziło. Połowa klasy długie przerwy spędzała na palarni. Już nie wspominając o ludziach, których zaobserwowałem w tej szkole. Miałem wrażenie, że połowa tej szkoły to jakieś pedały. Był chłop co dosłownie z obrożą na szyi chodził, jeszcze brakowało tego, żeby zacząć szczekać i ktoś go wyprowadzał na smyczy. To było co do towarzystwa w mojej klasie i szkole.
Jeśli chodzi o nauczycieli to jest źle. Było paru nauczycieli, którzy naprawdę potrafili dobrze uczyć, np. pani profesor Wdowik od polskiego, która opuściła szkołę w tym samym okresie co ja, lub pani profesor Prokopiuk od historii, ale reszta to już tragedia. Nasz pan od fizyki dosłownie przychodził ubrany jak menel z pod biedronki a o jego fryzurze to już nie wspomnę. Nasza pani od chemii chyba przeżyła 2 wojnę światową i nic nie ogarniała. Pan Tomasz Piotrkowicz od przedsiębiorczości, który heilował hitlerowi na swoich lekcjach co było dosyć śmieszne.
Muszę też wspomnieć o programie nauczania pod tworzenie gier. W skrócie przez półtora roku nie mieliśmy żadnej informatyki, bo chyba tylko na początku pierwszej klasy, w drugiej klasie wszedł nam przedmiot "projektowanie gier" gdzie pan profesor Jerzy Gab i jakiś inny drugi, chyba z góry zakładali, że wszyscy coś umiemy programować i mówili w jakimś slangu programistycznym i nic nie potrafili wyjaśnić dopiero zaczynającym uczniom. W pierwszej klasie z resztą, mieliśmy projektowanie gier papierowych co samo w sobie jest już żartem.
Jeśli chodzi o ogólny program nauczania to też jest żart. W pierwszej kolejności, chciałbym wspomnieć, że poszedłem na profil mat-ang, gdzie w drugiej klasie zabrali nam rozszerzoną matematykę i zamiast tego dali nam rozszerzony polski XDDDD. Dostaliśmy wytłumaczenie takie, że ta szkoła i szkoła filmowa są jakoś połączone prawnie i musimy mieć ten sam program nauczania (czy coś takiego). Jeśli chodzi o wf-y, to nie ma żadnej sali gimnastycznej więc jest albo ping-pong, albo badminton, albo spacer. W drugiej klasie mieliśmy jedną lekcję wf-u, jedną szermierki, i jedną tańca XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD.
Nie wiem czemu wtedy nie odszedłem po tym jak się o tym tańcu dowiedziałem, bo szczerze myślałem, że się zastrzelę. Więc jak ktoś bardzo chce chodzić do tej szkoły i nie być typowym discord modem, to polecam chodzić na siłownie czy coś, bo tam się nic nie robi na wf-ach.
Sama szkoła to chyba jakaś stara fabryka ponieważ wszystkie klasy są ponure i wszystkie ściany są pomalowane na biało. Chciałbym jeszcze wspomnieć o akcji w zimę, kiedy w naszej klasie nie działało ogrzewanie i każdy siedział w kurtkach na lekcjach. Po paru dniach próśb, żeby ktoś to ogarną, przyszedł w końcu chłop i podłączył jakieś gówno z bazarku, które miało nas ogrzać, a nic nie robiło i waliło chińskim plastikiem na całą klasę.
Jeśli chodzi o organizacje to mieliśmy plan lekcji gdzie w poniedziałek i wtorek było po dziewięć lekcji, a w następny dzień już trzy i zaczynaliśmy o 12. Zabawne jest to, że w końcu doszło do zorganizowania akcji, gdzie mieliśmy napisać wszystkie rzeczy, które nam się nie podobały w tej szkole. Jedna lekcja na to nie starczyła, a dyrektor i tak sobie pewnie tymi kartkami dupę wycierał, ponieważ dla zarządu i tak jesteśmy traktowani nie jako uczniowie a jako chodzące portfele.
Więc to są standardy na szkołę prywatną za 1700 zł miesięcznie.
Teraz jeśli chodzi o plusy to potrafię wymienić 3. Nauczyciele nie cisną, no bo w końcu szkoła prywatna, więc izi ocenki. Można wychodzić ze szkoły na przerwach, więc fajnie luźno, a z tym trzecim to żartowałem.
Ogólnie mówiąc, dołączenie do tej szkoły to był mój największy błąd w życiu i strata dwóch lat. Z przedmiotów do tworzenia gier nie wyniosłem nic. Nie polecam i pozdrawiam moją byłą wychowawczynię, Panią profesor Ewelinę Prokopiuk.
pokaż więcej...