Najgorsza z możliwych instytucji. Opiekun ma podopiecznego gdzieś bo śpieszy się na biznesowe śniadanko. Pani z jednego z biur nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, które z pism wysłanych przez KOWR ze sprzecznymi informacjami jest ważniejsze, którym się kierować. Od razu furczy na rozmówcę zamiast spróbować rozwiązać sprawę. Pani lub Pan ze sekretariatu (tego nie wiem bo nie odbiera telefonów) nie kwapi się do słuchawki.
Taka instytucja nie powinna mieć w swojej nazwie W jak wsparcie a W jak wykańczanie.
Jeżeli by rolników wspierali to mieliby inne podejście w końcu z nas żyją. Traktują interesanta jak wroga lub plebs a sami zachowują się paniska. Wg KOWR czasy chłopów pańszczyźnianych jeszcze się nie skończyły.