Serdecznie dziękujemy zespołowi Krajowej Szkoły Administracji Publicznej za zorganizowanie wartościowego szkolenia dla urzędników służby cywilnej z Ukrainy! W kontekście integracji europejskiej Ukrainy bardzo ważne jest wykorzystanie zaawansowanych polskich doświadczeń!
Byłem kandydatem na słuchacza w rekrutacji 2020 r. Mimo uzyskania w I etapie (test wiedzy, umiejętności i języka obcego) wyników grubo ponad 80% (przy progu 50%), w II etapie (badanie predyspozycji do pracy w adm. publ.) zostałem odrzucony z wynikiem 0 pkt, mimo dużego zaangażowania w stawiane przede mną zadania. Okazało się, że KSAP tak na prawdę nie sprawdza obiektywnie moich predyspozycji, ale dopasowanie do jakiegoś niejawnego szablonu "satysfakcjonujących" zachowań. Na moje odwołanie od tej decyzji odpowiedziano zasłaniając się bełkotem organizacyjnym, że takie są procedury itd. Co ciekawe na koniec II etapu ludzi zapraszano do zdjęć pamiątkowych - prywatnie dowiedziałem się, że te zdjęcia służą później do wskazywania "odpowiednich" kandydatów.
Szkoda czasu i zaangażowania, zwykła fabryka Misiewiczów i innych posłusznych miernot.
Aktualny okres w całej 30-letniej historii Krajowej Szkoły Administracji Publicznej należy uznać jako plamę na honorze, co więcej trudno zmywalną. Najpierw czystki kadrowe, dyrektor Federczyk, który nie miał, i nie nabył żadnych kompetencji, ani kwalifikacji w zarządzaniu tego typu jednostką, do tego stopnia, że ówczesna PRM Beata Szydło zmieniła wymagania do objęcia stanowiska dyrektora KSAP. Podobnie w kwestii jego zastępczyni. Cóż, w obecnych czasach trzeba zmniejszyć wymagania, aby znaleźć "właściwego" człowieka. Podstawowym zadaniem KSAP jest kształcenie stacjonarne i wyłanianie najlepszych kandydatów na słuchaczy. W tym zakresie mamy do czynienia z degrengoladą w ostatnich trzech rekrutacjach. Podczas rekrutacji w 2017 r. po raz pierwszy w historii zrezygnowano z zadania, weryfikującego znajomość oraz praktyczne zastosowanie przepisów prawa, gdyż jak wiadomo nowa "elita urzędników" nie musi znać przepisów prawa, wystarczy "ślepo" wykonywać polecenia przełożonych. Zaniżono drastycznie limit z testu umiejętności, który przez lata wynosił ok. 50% możliwych do zdobycia punktów, i stanowił intelektualne wyzwanie dla kandydatów, na 19%! Zakładam, że po to, aby jak najwięcej przeszło "odpowiednich". Pierwszy raz w historii zmieniono decyzję Komisji Rekrutacyjnej i dopuszczono osoby, które nie przeszły poprzednią decyzją Komisji, w efekcie dalej przeszły osoby, które z testu znajomości języka obcego miały poniżej 30%! Cóż.. dalej nie będę się rozpisywać, wszak ręce opadają. Rok 2018 to już tylko nieco ponad 100 kandydatów, a jeszcze w 2013 r. było ok. 500 osób na 40 miejsc! Farsy ciąg dalszy.
W roku 2019 zgłosiło się zaledwie nieco ponad 80 osób, co pokazuje prawdziwą skalę zepsucia. Ostatni etap rekrutacji, który jest losowo-loteryjny, dla osób, które nie są w żaden sposób faworyzowane. Polega na wartościowaniu przez Komisję Rekrutacyjną odpowiedzi na trzy ogólne pytania. Szkoda, że członkami Komisją są osoby, które odczytując treść zadania na etapie rekrutacji - assessment centre, nie potrafią nawet właściwe odczytać po angielsku tego wyrazu.
Niestety nikt już nie naprawi błędnych decyzji, na podstawie których odrzucono mnóstwo młodych osób, którym "dobra zmiana urzędników" zablokowała możliwość merytorycznej służbie Ojczyźnie, kosztem biernych, miernych, ale wiernych z moralnym kręgosłupem "urzędnika nowej elity", jak mniemam.
Budynek zewnątrz wygląda na zaniedbany, ale w środku robi pozytywne wrażenie. Znajdują się tutaj duże, wyposażone w sprzęt audiowizualny sale. Stołówka serwuje pyszne jedzenie w przystępnych cenach.