Cześć, dobra robota.. Przyjechałem załadować ładunek, który miał być przewieziony do Turcji. Ochrona fabryki skierowała mnie na pole w środkowym doku, ale nikt tutaj nie mówi, że ma jakiekolwiek informacje o ładunku. Nadal czekam.
Zamknięte dla osób postronnych miejsce pracy tysięcy pracowników. Teren tak ogromny, że przemieszczają się oni samochodami, darmowym stoczniowym autobusem lub na rowerze.
Widać sporo budynków, które czas świetności mają już za sobą, ale wydaje się że na bieżąco starają się je remontować i na terenie stoczni jest pare odrestaurowanych perełek. Mogłoby wszystko wyglądać jeszcze lepiej, ale estetyka pewnie nie jest priorytetem takiego miejsca.
Pracownicy tworzą to miejsce i są pomocni oraz życzliwi. Mają swoje procedury, do których należy się po prostu dostosować.
Reszta typowo stoczniowa, czyli rdza, brud i smród spawania. Niektóre maszyny i urządzenia są jeszcze z poprzedniej epoki, co może nie być do końca bezpieczne dla użytkowników.
Co ciekawe po drugiej stronie brzegu często widać wędkarzy, którzy zamiast ryb, łowią chyba śrubki i nakrętki ze statków