Konsultacja z lekarzem przebiegła wzorowo ,ale Pani recepcjonista nie należy do osób uprzejmych a taka być powinna tym bardziej że jest to centrum w którym płaci się za usługę.
To chore, że tylu lekarzy pracuje w przychodniach Centrum, a na 2minutową teleporadę czekać trzeba 2 tygodnie. Terminy na wizyty u specjalistów to absurd, o ile wgl można się zapisać, bo w większości zapisów nie ma.
Polecam ortopedę dr. Kozieła który przyjmuje w tym centrum medycznym. Miałem u niego konsultację i wizytę kontrolną (sam zabieg był wykonywany w innym miejscu), z obu jestem zadowolony. Na minus jedynie opóźnienia / czas oczekiwania - przy obu wizytach były duże opóźnienia w stosunku do kolejki.
To będzie długa opinia, radzę przeczytać do końca, opinia dotyczy przychodni na ul. Niedziałka 14. Nie polecam. Dodzwonienie się do przychodni graniczy z cudem. Zapisywanie pacjentów na pobranie krwi na daną godzinę to też jakiś żart, bo wciska się 2-3 osoby na jedną godzinę. Punkt pobrań radzę omijać szerokim łukiem, lepiej zapłacić i zrobić badania prywatnie, niż być maltretowanym przez pielęgniarkę nie potrafiącą zrobić wkłucia. 18.04.2024 byłam na pobraniu krwi - pani pielęgniarka bardzo długo szukała żyły, trwało to pewnie z 15 minut, przez co zrobiło się opóźnienie. Zostałam ukłuta dwukrotnie - zdarza się. Po wypiciu glukozy po godzinie ponownie spędziłam 15 minut na fotelu, pielęgniarka ponownie szukała żyły, oglądała moje ręce z każdej strony, wykonała 4 wkłucia z czego żadne skuteczne, po moich słowach, że może to bez sensu i że mnie to męczy i że inni pacjenci czekają przed gabinetem powiedziała "spróbuję jeszcze raz i jeśli się nie uda to przyjdzie pani za godzinę" i po raz kolejny nastąpiło wkłucie - również nieskuteczne, igła została wyszarpnięta. Paski zaciskające mialam na rękach tak długo, że aż zaczynały mi one sinieć i drętwieć przez brak dopływu krwi. Po kolejnej godzinie poszłam do drugiej pielęgniarki, która wkłuła się raz, zrezygnowała i zadzwoniła po inną panią pracującą w przychodni, która wreszcie zrobiła skuteczne wkłucie... Nie można było tak od razu, po godzinie kiedy znowu usiadłam na fotel, skoro obie panie widziały, że mam trudne żyły do pobrania krwi i męczy mnie oraz stresuje cała sytuacja? Kadrze pielęgniarskiej z punktu pobrań przydałoby się szkolenie z zakresu wkłuć, bo to jakiś dramat, fundowanie stresu i maltretowanie pacjenta. Ręce całe w siniakach i ogromny stres. W życiu nie wyszłam tak roztrzęsiona z punktu pobrań.